13 października 2015
Czym skorupka za młodu

W dobie smartfonów trudno jest zaszczepić w młodych ludziach pasję do uprawiania sportów. Mistrz Polski w motoparalotniarstwie Paweł Kozarzewski podjął się tego zadania.                      

 

W zeszłym roku po pokazie na gminnych dożynkach zadzwoniła do mnie wychowawczyni z jednego z przedszkoli z zapytaniem czy nie chciałbym przyjechać do grupy przedszkolaków i poopowiadać im o lataniu. Z racji, że czasem mogę pójść nieco później do pracy zgodziłem się na to spotkanie.

 

 

Zacząłem się zastanawiać, w jaki sposób poprowadzić to spotkanie by dzieciaki nie były znudzone i chętnie słuchały – wiadomo skupić uwagę 4-6 latka na czymś dłużej niż 30 min graniczy z cudem. Postanowiłem przygotować mały scenariusz spotkania na zasadzie zabawy i udałem się na pierwszą wizytę do przedszkola w Zegrzu Północnym. Gdy przygotowywałem sprzęt odwiedziła mnie pani dyrektor i powiedziała „Panie Pawle z aktorami nasze dzieciaki wytrzymują ok 20 min, także tyle mniej więcej ma Pan czasu”. Nagle w sali pojawiła się grupka maluchów, no i zaczęliśmy od przywitania się, gdy z ust dzieciaków padło chórem DZIEŃ-DO-BRY, puścił mnie stres no i pomyślałem dobra zróbmy tak by dzieciaki zapamiętały to spotkanie na długo. Na początku pytam maluchy, kto chciałby zostać pilotem, gdy są osoby, które np. mówią mi, że one to wolałyby być strażakiem od razu opowiadam im, że strażacy też latają na paralotniach i np. poszukują zaginionych osób, dlatego dzieciaki szybko zmieniają zdanie i mam las chętnych rąk. Zazwyczaj proszę jedną osobę do siebie, która chciałby być pilotem, opowiadam o szkole, a później wszyscy razem „ubieramy” panią/pana pilota. Opowiadam o ubiorze, wyposażeniu. Później zapraszam do siebie kolejnych śmiałków, którzy pomagają mi otworzyć pokrowiec ze skrzydłem, pokazujemy linki itp. oczywiście mam też ze sobą uprząż do lotów swobodnych i jedna z chętnych osób jest wkładana do niej a następnie podnoszona do góry by pokazać, jaką pozycję pilot przyjmuje w locie. Oczywiście zaraz potem mam las rąk maluchów, które też chcą sprawdzić jak to jest być panem/panią pilot. Rozmawiamy o protektorze, spadochronie zapasowym na koniec prezentuję napęd motoparalotniowy lub wózek tandemowy. Za każdym razem napęd nie ma śmigła, robię zabawę by dzieciaki odgadły, czego brakuje by móc lecieć. Gdy już zgadną, czego brakuje 4 ochotników pomaga mi złożyć i przykręcić śmigło do napędu. Na koniec rozmawiamy o tym gdzie nie można latać na paralotniach oraz jakie niebezpieczeństwa czyhają na pilota. Maluchy wiedzą, że nisko nad wodą bez kamizelek latać jest niebezpiecznie oraz uważamy na linie energetyczne. Niektóre w pierwszej kolejności odpowiadały, że w burzę nie możemy latać. Maluch są bardzo inteligentne i bystre, szybko wyłapują moje błędy, gdy czasem próbuję je oszukać. Na koniec spotkania pokazuję im zdjęcia z góry oraz kilka filmów jak wygląda lot na wycieczkę oraz jak wyglądają zawody.

 

 

Pierwsze spotkanie, które miało trwać 20 min, (bo tyle zakładały wychowawczynie) musiałem zakończyć po 1,5 godziny by nie spóźnić się do pracy. Odbyłem już kilkanaście takich spotkań i mam małą kolejkę przedszkoli oczekujących na mój wolny czas. Bywam już nie tylko w przedszkolach, ale również w szkołach podstawowych na terenie powiatu legionowskiego oraz w powiatach sąsiednich. Osoby, które chciałby abym odwiedził ich szkołę proszone są o kontakt mailowy na adres kontakt@pawelkozarzewski.pl "

 

Tekst: Paweł Kozarzewski