9 maja 2014
Bardzo piękne życie „Kombatanta”

„Wesołe jest życie staruszka” - śpiewał Wiesław Michnikowski z Kabaretu Starszych Panów. Motyw z tej piosenki wydaje się nazbyt optymistyczny, a jednak w wielu przypadkach zaskakująco bliski rzeczywistości.

 

Przekonałem się o tym przy okazji kolejnej z wizyt w Domu Pomocy Społecznej „Kombatant”. Spotkałem wtedy starszą panią, która emanowała pogodą ducha. Po prostu miała w sobie coś, co pozwoliło mi bez przeszkód zagadnąć o los „kombatanta”. Pani Ewa, jak się przedstawiła, ze szczególną swadą przedstawiła mi raport z typowego dla niej dnia: - Wstaję późno, stawiam pasjanse, potem się pluszczę, ubieram i akurat zdążam z trudem na obiad. Zjadam obiad i wychodzę na spacer. Wracam i ogarnia mnie drzemka. Potem, o wpół do trzeciej przychodzą do mnie dwie panie, pijemy sobie kawkę, jemy ciasteczka, pogadamy... Wtedy dowiaduję się, co się dzieje w domu. Potem panie wychodzą, a ja wykonuję długie telefony do Warszawy. Wieczorem oglądam, a właściwie słucham – bo mam problemy ze wzrokiem – telewizję. Kładę się późno i wstaję późno. I takie jest moje życie... bardzo piękne życie.

Los starszych osób trudno nam określić jako „wesołe życie”. Na co dzień widzimy ludzi, na których nieubłaganie płynący czas odcisnął swoje piętno: porysowanych zmarszczkami, przygarbionych, poruszających się z trudnością, niedołężnych, mówiących powoli, niedowidzących... To wszystko na pierwszy i drugi rzut oka. Dopiero przy bliższym poznaniu, jeśli decydujemy się pokonać barierę wieku, mamy okazję odkryć bogactwo, jakim dysponuje podeszły wiek.

 

Zenon Trzaskoma

Mieszkam tu od 10 lat. Jestem na 2 funkcjach: organisty w kaplicy i funkcyjnego, czyli wprowadzam ludzi na stołówkę i pilnuję porządku. Często przyjeżdżają do nas artyści – ze Stanisławowa, ze szkół. Z „dwójki” szkoły do nas przychodzą i śpiewają. Ale ja też im śpiewam, mam 102 piosenki w repertuarze. Poza tym należę tutaj do stworzonego w Kombatancie Koła Samorządowego ludzi aktywnych. Jest nas tam 7 osób, a inni myślą o kuchni, o jedzeniu.... Wyjeżdżamy na wycieczki organizowane przez personel. W maju będzie wyjazd do Powsina.

 

„Gdyby młodość wiedziała, gdyby starość mogła” - znane przysłowie odnosi nas do braku doświadczenia u młodych oraz niemocy seniorów. A jednak okazuje się, że mogą i to zaskakująco dużo. W powiatowym Domu Pomocy Społecznej „Kombatant” mieszkańcom zamarzyło się wcielać w życie ideę samorządności. Chcą wspólnie z dyrekcją i personelem decydować o ważnych dla placówki sprawach. Z zaangażowaniem i skutecznością nasi „kombatanci” utworzyli Zespoły Samorządności. Już od początku na zebraniach na plan pierwszy wybijają się problemy, które najbardziej mieszkańców DPS-u bolą. Jednym z nich jest wizerunek Domu w lokalnych mediach i „tym internecie”. Opinie te ponoć krzywdzą milczącą większość, a przecież, według pani Ewy, Dom jest „dobrze zorganizowany, własna łazienka, własny pokój, miła obsługa, opieka lekarska, dobre jedzenie – aż za dobre i za dużo, a nasza kucharka ma dobry smak”. Pani Ewa ma swoją teorię: - Na starość ludzie często narzekają nie dlatego, że im tak źle, tylko dlatego, że są starzy. Ja się w to nie bardzo włączam. Oczywiście jedna pielęgniarka jest sympatyczniejsza, inna mniej, ale to jak wszędzie w życiu.

Postanawiam jednak drążyć temat. Może uda mi się znaleźć rysę na tej historii – wcielam się w rolę szukającego sensacji dziennikarza. Pytam więc, jak pani Ewa trafiła do Domu Pomocy Społecznej; może trafię w czuły punkt, jakiś rodzinny skandal. - Gdy zdecydowałam, że starość mnie dopada, że sił brakuje – słyszę w odpowiedzi - objeździłam kilka domów pomocy społecznej i „Kombatant” najbardziej mi się podobał. Dosłownie wszystko mi się tu spodobało.
Jednak nie daję za wygraną. Pytam, czy przypadkiem nie jest tak, że starsi powinni znaleźć opiekę wśród najbliższej rodziny. - Rodzice, którzy kochają dzieci, powinni przychodzić do takich domów opieki, żeby nie obciążać swoimi chorobami, dolegliwościami. - twierdzi pani Ewa. - A niestety w Polsce pokutuje takie niesympatyczne zdanie o domach opieki, co nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości.

Takie opinie i działalność „Kombatanta” ma promować jeden z powołanych do życia Zespołów Samorządności. Jego członkowie narzekają, że tyle się u nich dzieje, ale wydarzenia te przechodzą bez echa. „Media się nami nie interesują” - narzekają. Ale obiecują sobie, że zrobią wszystko, aby świat, a na pewno powiat, o nich usłyszał. Nagle widzę, ile w tych „staruszkach” życia, witalności, energii... I teraz już wiem, że pani Ewa nieco ze mnie żartuje, gdy mówi mi uśmiechając się lekko: „Blaskiem bycia seniorem jest to, że nic nie trzeba robić. Całe życie pracowałam rano wstawałam, a tutaj mogę się wyspać. Wstaję, kiedy chcę, robię właściwie, co chcę.”

Mariusz Kraszewski